czwartek, 20 sierpnia 2015

Miłość - związki i wyobraźenia o nich

Miłość, związki i złudne o nich wyobrażenia


Wychowano nas w zachodniej kulturze, która posiada takie wyobrażenia o miłości, jakie wyczytała w książkach i pamięta z bajek opowiadanych przez rodziców w czasach dziecięcych. Wyobrażamy sobie miłość w sposób romantyczny, namiętny, bohaterski i poświęcający się. Już od dziecka małe dziewczynki, a potem nastolatki, czytając książki o miłości, infekują się wzorcami takich miłości - jakby inna miłość poza tą właśnie, w ogóle nie istniała, jakby jej w ogóle nie było. Małe dziewczynki, a potem nastolatki i kobiety wyobrażają sobie, że zdobędzie je rycerz na białym koniu, że poświęci dla nich wszystko, że będzie bardzo bogaty, że zawsze będą się kochać i do grobowej deski będą razem i takie ideały tworzą w życiu i w nie głęboko wierzą. Wierzą w dwie połówki jabłka, bliźniacze płomienie, które rozproszone po świecie mają za zadanie się odnaleźć, rozpoznać, pokochać od pierwszego wejrzenia i połączyć ze sobą na całą wieczność.

Jednakże warto zauważyć, że są to iluzje i tworzone wciąż na własne życzenie złudne imaginacje, które pielęgnowane w umysłach mogą zrobić więcej szkody niż pożytku. Nic nie może trwać i nie trwa wiecznie i nawet związki, choć wydają się na całe życie, są tylko na jakiś czas... Choćby to był ten czas w którym życie trwa i który był dany by go przeżyć z jedną kobietą i jednym mężczyzną. "Nic nie może przecież wiecznie trwać" - śpiewano już w piosenkach i bardziej świadomi ludzie zdają sobie z tego sprawę. Ludzie mniej świadomi ciągle wierzą w "wieczne" trwanie, bo ludzie są tak skonstruowani, że to, (cokolwiek by to było) - jeśli trwa - ma niezwykłą wartość. Tymczasem dla bystrego obserwatora świata - wszystko, co na nim jest przemija. Już starożytni filozofowie twierdzili za Heraklitem z Efezu: "Panta rhei" (z greckiego - "wszystko płynie"). Stwierdzenie to określało zasadę zmienności i względności we Wszechświecie, czas upływa, życie przemija. Czas płynie i zgodnie z tą zasadą, obserwując własne życie, widzimy, że starzejemy się od urodzenia. Nasz czas życia tu, na Ziemi przemija tak jak przemija dzień, aby stała się noc, tak jak zmieniają się pory roku, tak jak upływają dni w kalendarzu. 

Cykliczność, z jaką toczy się życie na Ziemi i w jakiej dzieją się rzeczy w naszym życiu jest widoczna, ale wiele osób uparcie trwa przy swoim wyobrażeniu o tej "wieczności" życia w związku, gdzie na piedestale stawia się wieczną i namiętną miłość romantyczną i nieszczęśliwą, pełną cierpienia i poświęcenia. Bo wierzą ludzie, że jak się kocha, to się cierpi z miłości. Bo jak nie cierpi, nie przeżywa, nie poświęca się - to nie kocha. I tak żyją ludzie karmiąc się bajkami o miłości, które odnajdują w literaturze, w filmach, harlekinach czytanych namiętnie przez głodne miłości kobiety (od nastolatek po babcie). A życie, to niestety nie ideał miłości z harlekina i nasza kultura nie powinna na tym ideale miłości się opierać. Ale tymczasem opiera się na tym poszukiwaniu ideału miłości, dążeniu do połączenia się dwóch pokrewnych dusz, które żyć będą od momentu połączenia się ze sobą - aż po grób. Poszukiwania ideału miłości są bardzo ekscytujące i zabierają dużo czasu. Ciągłe wybrzydzanie, że to nie ta miłość, nie ten związek, nie ta dziewczyna i nie ten chłopak doprowadza do tego, że nikt nie myśli o tym, aby związać się z kimś na stałe, założyć rodzinę, mieć dzieci, bo ciągle partner nie może spełnić wymarzonych ideałów i do tego złudnego wzorca miłości, który sobie stworzyliśmy - po prostu nie pasuje. Nie wyobrażają sobie ludzie zwykłej codzienności, która następuje po przeżywanej fascynującej namiętności. Ciągle chcieliby, aby było tak samo, a tymczasem życie się toczy i przybiera zupełnie inne formy niż nasze wyobrażenia o wspólnej codzienności i bycia w niej razem z partnerem/ką. 

Wszystkie bajki, filmy, opowieści o miłości kończą się na tym, że para połączyła się i wyprawiono jej huczne wesele. Ale jak to w życiu bywa - po weselu następuje zwyczajny dzień i towarzyszące mu obowiązki obojga partnerów. Powoli też znika namiętność towarzysząca na początku związku dwojgu kochającym się ludziom. Nie można sobie nawet wyobrażać, że związek miałby przez cały czas charakter namiętny, bo nie dalibyśmy rady w codziennym życiu ciągle być w tak wyczerpującej gotowości i napięciu. Namiętność i wzajemny zachwyt zwykle znika po 4-5 latach trwania związku, ale to nie znaczy, że miłość ma się ku końcowi. Uczucie miłości zostaje zastąpione przez inne wspaniałe uczucie przyjaźni, lojalności i wzajemnego oddania. I tak ma być, bo taka jest kolej rzeczy i tak trwać we wzajemnej przyjaźni i zrozumieniu powinna kochająca się para, bo nie sposób wyobrazić sobie, aby przeżywać namiętne porywy przez kolejne 30, 40, 50 lat. Nikt by tego nie wytrzymał. 

Namiętność i seks - jaka jest różnica?


Seks i namiętność to stany, którym ulegają ludzie i je przeżywają w różny sposób, ale wiele osób nie potrafi odróżnić namiętności od seksu. Spróbujmy przyjrzeć się bliżej jak te emocje wyglądają. Podczas gdy pożądanie seksualne dotyczy większej grupy osób, to namiętność skoncentrowana jest na jednej osobie z którą akurat przebywamy, której pragniemy. Z powodu tego, że nie uprawiamy seksu z jakąś osobą, nie dzieje się żadne nieszczęście. Gorzej natomiast bywa, gdy nasza namiętność (miłość namiętna) zostanie odrzucona. Gdy czujemy pożądanie seksualne do kogoś i nie uda się pożądania seksualnego zaspokoić z tą osobą do której czujemy pociąg, to znajdujemy sobie natychmiast inną osobę, z którą nam się to uda. Ale jeżeli nasza namiętna miłość zostanie odrzucona, to może się to skończyć wielką tragedią, a nawet samobójstwem. Właśnie z tego powodu wiele osób, których miłość została odrzucona popełnia samobójstwo, albo dąży do unicestwienia siebie w różny masakryczny nawet sposób. Bywa tak, że namiętnością nie można handlować, nie daje się jej niczym zastąpić, nie da się sprzedać, ale z pociągiem seksualnym jest inaczej. Seksem można handlować, można na nim zarabiać i sprzedawać swoje ciało bez uczucia. 

Kiedy namiętność przemija


Kiedy dwoje ludzi połączy się w związku - namiętność szybko przemija, ale nie oznacza to, że związek traci na atrakcyjności. O dobrym porozumieniu i harmonii w związku nie świadczy wcale to, że namiętność w nim trwa. Niestety wiele osób tak sądzi, że wtedy tylko życie jest sensowne gdy ona jest i że związek jest wtedy szczęśliwy że życie i trwanie w takim związku ma sens. Przyjrzyjmy się zatem, co jest przyczyną, że związek jest szczęśliwy, że trwa, że rozwija się i że ludzie chcą być razem, że chcą mieć dzieci i że chcą się razem zestarzeć. Wydawało by się, że odpowiedź na to pytanie jest trudna, ale tak naprawdę, to jest to bardzo proste. Istnieje takie uczucie jak intymność i to właśnie taka intymność i przyjazne uczucia wobec partnera/ki, sposób reagowania na wspólny świat i zachowanie się w chwili gdy następuje kryzys nadaje życiu w związku z kochaną osobą sens. I gdy jest w związku intymność i przyjaźń, to nie musimy bać się utraty namiętności. Nie musimy jej nigdzie szukać, ani zamartwiać się że już się skończyła.

Kiedy uda nam się rozbudzić w związku intymność i przyjazne uczucia wobec partnera/ki, pozytywne nastawienie do świata i żyjących na nim ludzi, odnaleźć wspólne cele i uświadomić sobie zrozumienie tego po co jesteśmy w związku z tą kobietą czy z tym mężczyzną - to nasz związek będzie odporny na kryzysy, załamania i wszelkiego rodzaju nieszczęścia. Potrafimy przetrwać wszystko to, co niesie los i nawet jak się stanie jakieś nieszczęście - uda nam się przetrwać i odrodzić się w związku. Zbudować relacje od nowa, ale już inaczej, aby nie popełniać tych samych błędów przez które cierpieliśmy. Zapewnienie sobie w związku wzajemnego wsparcia wobec wszystkiego co przyniesie nam życie jest jedną z ważniejszych funkcji związku. Jeśli partner/ka zostanie naszym najbliższym przyjacielem, to na pewno nas zrozumie nie tylko intelektualnie, ale też będzie rozumiał nasze emocje. W trudnych chwilach zawsze będziemy mogli na niego liczyć i będzie naszym oparciem rozumiejąc nas i dając nam prawo do własnych emocji, uczuć, a nawet gniewu czy złości. Nie przestanie nas kochać, ani wspierać gdy będziemy mieli zły emocjonalnie czas, a powie nam zawsze: "Masz prawo czuć złość i gniew", "Masz prawo do własnych emocji", "Masz prawo do wyrażania własnego zdania". "Kocham cię i jesteś super osobą". 

Usłyszymy takie słowa zawsze wtedy, gdy będą nam najbardziej potrzebne. I takie postępowanie partnerów wobec siebie wzajemnie ma dobroczynny wpływ na naszą psychikę, umysł i ciało. Wsparcie partnera chroni przed otyłością, depresją, chorobami serca, na które częściej chorują mężczyźni niż kobiety. To właśnie wsparcie kobiet chroni mężczyzn przed przedwczesną śmiercią, bo ci, którzy mają szczęśliwe związki żyją dłużej i mają lepszą kondycję zdrowotną. Wsparcie mężczyzny chroni kobiety przed rakiem narządów rodnych i piersi i czyni ją bardziej otwartą na świat i ludzi. Kochana kobieta może dla kochającego ją mężczyzny dużo zrobić. I tak jak on ją kocha - tak ona go wspiera. 

Wzajemne wsparcie w związku


Wstrząsające są fakty, że ludzie żyjący w związkach czują się bardzo samotni. Coraz więcej takich osób przychodzi na terapie i skarżą się na to, że nie mają w domu z kim porozmawiać na ważne dla nich tematy, nie mają z kim porozmawiać o swoich problemach, bo brakuje im "bratniej duszy". Nie ma intymności w związku, praca przeciąga się coraz dłużej, nie ma urlopu, odpoczynku od pracy, a czasami nawet w domu pracuje się aby zdążyć wykonać swoje służbowe obowiązki. I ludzie zamiast żyć razem zaczynają żyć obok siebie. Każdy z partnerów zajęty jest swoją pracą, dorobieniem się jak najszybciej wszystkiego czego się pragnie, najważniejszy jest sukces i powodzenie, a życie w bliskości i intymności z osobą kochaną schodzi na drugi plan. Wiele osób też wybiera życie w samotności, bo nie chce się angażować, bo nie chce tracić czasu na bycie razem, bo nie jest to dla nich takie ważne. Połowa małżeństw się rozpada, związki są płytsze, bardziej interesowne. Jak ty mi sprawiasz przyjemność - to ja tobie też. A gdy mi przestaniesz sprawiać przyjemność - to się rozstajemy. Łatwiej się rozstać niż pracować nad tym, aby usunąć problemy w związkach, a argumentem który podają rozwodzący się ludzie to "niezgodność charakterów". Bo kiedy tracimy satysfakcję z bycia w związku, nie osiągamy tego, co sobie wyobrażaliśmy to nie ma sensu tkwić w takim układzie, który nam nic nie daje. 

A przecież wyobrażaliśmy sobie, że to nasz partner/ka da nam szczęście całego świata i wszystko co najlepsze, to z nią mieliśmy się realizować, spełniać, być szczęśliwi. A zupełnie zapomnieliśmy o tym, że to my mamy znaleźć nasze szczęście w nas samych, że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za własne szczęście i dopiero wtedy, gdy je odnajdziemy w sobie - będziemy szczęśliwi i inni ludzie też będą z nami szczęśliwi. Obwinianie partnera, że nie daje nam szczęścia takiego jakiego się od niego spodziewamy, jest zupełnym pomyleniem. Ale też należy się zastanowić czy chcemy być z kimś w związku akceptując go takim jakim jest - czy nie. Cywilizacja zachodu jest na tym oparta, że ludzie sami wybierają sobie osobę, z którą chcą być w związku i taki dobrowolny wybór "z miłości" jest niezbyt stabilną podstawą związków i małżeństw jak się okazuje. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie dobierali się w pary na zasadzie ochrony dobra rodu, aby kultywować wspólne wartości, aby majątki się pomnażały i aby stworzyć solidny fundament pod tworzoną rodzinę. Tak zwana "miłość" była rzeczą drugoplanową, bo wiadomo było, że większe i ważniejsze od namiętnej miłości jest uczucie przyjaźni i intymność stworzona przez ludzi żyjących razem. 

Satysfakcja płynąca ze związku


I z tym bywa różnie. Na początku satysfakcja ze związku, który się zawarło z miłości jest ogromna, a rzadko występuje od razu w tych związkach, które zaaranżowano po zbadaniu różnych predyspozycji partnerów, rodów, zachowań etc. Po jakimś czasie trwania związku sytuacja ta się odmienia, ponieważ w tych pierwszych związkach zawartych z miłości namiętność znika, a w związkach zaaranżowanych - przyjacielskość wzrasta, budzi się miłość i namiętność rozwija się w miarę rozwoju miłości. 

Ludzie zadają sobie pytania: Co decyduje o tym, że związek jest udany, a co powoduje, że dzieje się inaczej. Jak dobrać sobie idealnego partnera/kę z którym to zechce się być na dobre i na złe, na całe życie w zdrowiu i chorobie - tak jak mówi przysięga małżeńska. I nie istnieje tu żadna stuprocentowa recepta na to, ani prawidłowość z jaką należy postępować by życie we dwoje było udane. Nie ma żadnej gwarancji na to, że dwoje ludzi stworzy ze sobą dobry związek i rodzinę, a z drugiej strony wiele osób, którym nikt nie "wróżył" wspólnego pożycia - osiąga z niego pełną satysfakcję. 

Recepta na udany związek


Każdy związek może nam wyjść, albo nie wyjść, bo nie tylko cechy psychiczne i socjodemograficzne o tym decydują, że nam się powiedzie. Aby związek dwojga ludzi, którzy chcą być razem był udany - muszą zostać spełnione takie warunki:
  • pochodzenie z podobnej klasy społecznej
  • pochodzenie z tej samej kultury (kraju)
  • podobne wykształcenie
  • własne zainteresowania
  • to samo wyznanie
To właśnie dlatego, że tylko ludzie wyznający podobne wartości mogą się w pełni rozumieć i myśleć o realizacji swoich celów i planów na przyszłość. To też pomaga w wychowywaniu dzieci pochodzących z takiego związku w wartościach, które wyznają rodzicie i które umiejętnie zaszczepią w swych dzieciach. Bo wzajemne zrozumienie, dążenia, plany na przyszłość cementują związek i rodzinę. To ludzie tworzą związek i kładą podwaliny pod budowę rodziny i to, czy się im to uda czy nie - zależy od tego jak się w życiu i w tych związkach zachowują.

Jakie są szanse na przetrwanie związku?


Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta i nie chodzi tu wcale o tak zwaną zgodność charakterów. W większej mierze powodzenie przetrwania związku zależy to od tego jak oboje partnerzy reagują na problemy powstające we wzajemnej relacji (bo one występują i będą występować wcześniej czy później), jak ze sobą rozmawiają o tych problemach i jak reagują na swoje emocje i emocje partnera. Jeżeli partner ciągle nas krytykuje i ciągle się nas o wszystko "czepia" - to marne są szanse, aby wytworzyć nić wzajemnego porozumienia. W związku należy o to dbać, aby się wzajemnie wspierać, a nie obrzucać krytyką lub winą za to, że coś się nie powiodło, czegoś nie udało się zrobić, albo odrzucać pojawiający się problem. Nie szukamy winy u partnera za to, co nam nie wyszło, albo dlatego, aby pokazać, że to my mamy rację zawsze i wszędzie i wszystko umiemy zrobić, ale staramy się wspólnie ROZWIĄZYWAĆ pojawiające się problemy. Jeżeli partner nas często obwinia, neguje, krytykuje, atakuje niż szuka rozwiązania problemu, to jest duże ryzyko że taki związek nie przetrwa, że wcześniej czy później osoba tak traktowana będzie miała dość takiego mądrali, który wszystko wie, ale nie robi nic, aby pomóc czy rozwiązać problem. 

Kompromis w związkach nie istnieje!


Jeżeli ktoś mówi, że w związku należy opanować sztukę kompromisu, ty myli się i wprowadza w błąd tych, którzy się na to nabiorą. Kompromis w związkach nie istnieje. Jest nietrwały i nikogo nie zadawala. Kompromis w związku, to pierwszy krok ku jego końcowi, bo to nie sztukę kompromisu należy opanować, ale raczej SZTUKĘ WSPÓŁPRACY! Tak jak kompromis jest nietrwały i zwodniczy, tak współpraca jest trwała, owocna, scalająca związek. Współpraca to znajdowanie rozwiązań tego typu jak najlepiej zrealizować cele każdego z partnerów. Jak postępować, aby każdy z partnerów mógł spełniać swoje marzenia, hobby, rozwijać się duchowo i zgłębiać wiedzę na tematy, które go interesują. Nie jest to rzecz łatwa, bo wymaga to autentycznej troski o dobro partnera i wychodzenie poza swoje egotyczne cele, ograniczenia, przyzwyczajenia i interesy. 

W obecnych czasach coraz częściej jednak troska o dobro partnera przegrywa z tym, co kryje się za słowem "intercyza". Wiele par od jej podpisania rozpoczyna "wspólną" drogę życia i jest to fakt, że ta droga życia nie jest określona na długo. A raczej trwa tylko tyle, dopóki jesteśmy zadowoleni z tego, co robi dla nas partner/ka. Jeżeli przestaje się sprawdzać i spełniać nasze oczekiwania, to już nie mamy ochoty, aby wzajemny kontrakty bycia razem przedłużyć. Intercyza daje nam taka gwarancję, że to, co wnieśliśmy do tego związku możemy zabrać ze sobą i odejść w każdej chwili gdy tylko zapragniemy. Nie ma w takich interesownych związkach-kontraktach przestrzeni na to, aby współpracować ze sobą, nie ma miejsca na docieranie się, przeżywanie wzajemnej przyjaźni i bliskości. A kiedy pojawi się konflikt - to zabieramy swoje zabawki i opuszczamy taki związek, aby szukać nowej osoby do życia i nowej intercyzy, albo na rzecz życia samemu, co określa się modnym dziś słowem "singiel".

Wolność - jej niezrozumienie i gloryfikacja


Wolność jest pięknym słowem, ale jest to też dar robienia tego, co mamy do zrobienia w naszym życiu by być szczęśliwym. Wolność to nie jest życie w samotności w stanie "wolnym" od przestrzegania zasad i prawa kraju w którym przyszło nam żyć. Wolność w życiu, to nie odlot, brak stabilności i bezpieczeństwa, ale jak najbardziej świadome i twórcze życie z zachowaniem prawa do rozwoju własnej indywidualności. Bycia wolnym w związku - trzeba się po prostu nauczyć. Im bardziej osoba jest tego świadoma, tym bardziej się to jej udaje. 

Dawniej ludzie byli ze sobą w związkach do końca życia i nie zawsze było to z powodu, że chcieli w nich być. Nie potrafili trwać samotnie i było to źle widziane, aby kobieta, czy mężczyzna byli sami. Małżeństwa, choć nie zawsze szczęśliwe, były jednak trwałe. Ludzie potrafili się w nich wspierać i poświęcać jeden dla drugiego. Dziś takie zachowania uważa się za zniewolenie wolności osobistej czyli coś, co się już dawno zużyło i straciło swoją wartość. Bo nie można było robić tylko tego, co się chce i tylko dla siebie, ale trzeba było mieć uwagę i dobro na to jak partner będzie się z tym czuł. Ludzie w takich związkach byli po części na siebie skazani i dlatego nie mieli wielu wymagań, byli bardziej tolerancyjni na wady partnera i robili wszystko, aby móc w takim związku jakoś przetrwać. No bo jak tu żyć bez miłości, bez przyjaźni czy też współpracy? 

Przyzwoitość


Przyzwoitość w związku zależy od tego, jakie się ma o nim wyobrażenia i jak się traktuje związek w którym się trwa. Życie w dawnych związkach było inne niż życie w związku w świecie współczesnym, bo przyświecały mu inne wartości. Żona dbała o męża i dzieci, a mąż starał się utrzymać dom i rodzinę. Nie było zachowaniach ludzi egoizmu, ale zawsze rodzina była stawiana na pierwszym planie i dobro tej rodziny i dobro dzieci. Starano się wychować dzieci w wartościach ludzkich i uczono ich przestrzegania zasad i moralności. Nie było mowy o wychowaniu "bezstresowym", które jest wymysłem współczesnych pomieszanych zwolenników wolności w złym jej wydaniu. Ludzie żyjący w dawnych związkach dbali o tradycję i życie duchowe, ale nie było w tym fanatyzmu i zacietrzewienia. 

Seryjni monogamiści


Wieki temu ludzie młodo umierali, ale zakładali związki i rodziny o wiele wcześniej niż obecnie. Mimo, że umierali w wieku około 50 lat, to związki trwały 20, 30 lat, a czasem nawet dłużej, jak ktoś był długowieczny. Obecnie długość bycia w związku szacuje się na 40 i 50 lat, ale dla współczesnych ludzi jest to długość nie do wyobrażenia. Jak tu żyć z kimś pod jednym dachem tyle lat? I tak to powstała moda na tak zwaną "seryjną monogamię" czyli bycie z partnerem/ką jakiś okres czasu i gdy się nam znudzi, to zakładamy związek z kolejnym i kolejnym partnerem/ką...

Takie kolejne małżeństwa dawniej były uwarunkowane tym, że gdy ginął na wojnie mąż, lub umierała młodo żona (najczęściej przy porodzie), to pozostający przy życiu partner zakładał nową rodzinę. Aby dalej razem wspólnie wychowywać dzieci i nie żyć samotnie. Dziś ludzie nie są uwarunkowani taką koniecznością, bo potrafią sobie radzić w życiu i to, że zakładają kolejne związki (lub nie) to jest ich wybór. Bywa, że wiele osób woli żyć samotnie przez jakiś czas, a jeśli wejdzie w związek, to ma on raczej charakter kontraktu, gdzie nie ma czasu na miłość i romantyzm, choć mit o miłości romantycznej jest obecny w marzeniach i wyobrażeniach ludzi.

Gdybyśmy jednak wzięli pod uwagę przeprowadzone niedawno doświadczenie, gdzie proszono ludzi będących w związkach aby wybrali to, co najbardziej odpowiada ich wyobrażeniom o miłości:
  • romantyczny aspekt mówiący o dopasowanych połówkach jabłka
  • związek jako wspólne pokonywanie przeszkód na wspólnej drodze
- to okazało się, że te osoby, które wyobrażały sobie miłość jako wspólną drogę - lepiej rozwiązywali problemy, a te osoby pragnące romantycznej miłości traktowały konflikty jako jej zagrożenie i nie były skłonne ich rozwiązywać woląc rozstanie.

Już sama idea wyobrażenia sobie związku jako zjednoczenie się dwóch idealnych połówek powoduje, że każdy najdrobniejszy konflikt, każda kłótnia i każde uświadomienie sobie, że partner/ka nie jest idealny, oznacza, że to jednak nie to, nie ta osoba, że popełniliśmy straszną pomyłkę wiążąc się razem. Okazuje się, że mit o romantycznej miłości jest nierealny, a nawet szkodliwy, bo nie ma związku, gdzie nie byłoby konfliktów. A im bliższa jest relacja między osobami, to konflikty są częstsze. Ludzie żyjący w związkach mają różne ideały, pragnienia, upodobania, hobby, bo ludzie są różni. Ludzie wyznający mity o miłości tracą chęć pracy nad związkiem, bo nie widzą sensu, bo okazuje się, że to nie jest ta osoba o której marzyli i podejmują decyzję wymiany jej na kogoś innego. Ale historia lubi się powtarzać i w kolejnym związku bywa jeszcze gorzej bo rozczarowanie bywa większe.

Bardzo często kobiety wyobrażają sobie, że mężczyzna w związku będzie cały czas z nimi razem, robił to samo, czytał te same książki, lubił te same potrawy i miał takie same hobby. Robienie tego samego i tak samo, bywa nudne i jest zabójcze dla związków, bo czyni partnerów biernymi, uzależnionymi jeden od drugiego. Rzeczywistość jest jednak inna i bywa to ogromnym rozczarowaniem dla kobiet - wiecznych dziewczynek - marzących o miłości romantycznej i królewiczu na białym koniu. 

Ludzie, którzy wyobrażają sobie związek jako wspólną drogę - to osoby, które chętnie współpracują i rozwiązują pojawiające się problemy w związku dążąc do tego, aby był coraz lepszy. Aby coraz bardziej zbliżyć się do siebie, aby dotrzeć się, poznać wzajemnie swoje pragnienia i dążenia i iść dalej razem - jak dwa juczne konie - łeb w łeb. Takie osoby potrafią dbać o intymność i bliskość i nie martwić się kiedy namiętność wygaśnie. Na wygaśnięcie namiętności nie ma rady, ale należy pamiętać, aby nie zaprzepaścić intymności, którą udało się zbudować, bo kiedy i ona zaniknie, to ludzie w takim związku odsuną się od siebie, będą żyć jak obcy sobie i z czasem się znienawidzą. Im dłużej w takim związku będziemy - tym bardziej wydawać się będzie jak dużo złego partner nam zrobił. I choćby zrobił nam więcej dobrych rzeczy i przyjemnych, to jednak te działania nie liczą się jednakowo. Nasz mózg jest tak skonstruowany, że inaczej liczy rzeczy dobre i inaczej to, co było złego. Dzieje się tak dlatego, że te dobre rzeczy wytwarzają słabsze bodźce, a te negatywne są silniejsze, bo emocje wytwarzane gdy je wspominamy są bardzo żywe.

Terapeuci, którzy zajmują się terapią małżeństw i związków zalecają, aby na jedną złą rzecz zrobioną partnerowi umieć zrobić więcej dobrych uczynków, aby emocje się wyrównały. I nie ma tu żadnej liczby, która by to określała, bo emocje i pamięć rzeczy złych potrafią żyć długo w pamięci i ciągle się odnawiać. Radzimy zatem aby dbać o dobre relacje w związkach, umieć ze sobą rozmawiać i nie dopuszczać do tego, aby złe czyny wzięły górę nad dobrymi. 

Bywa też tak, że w miarę trwania związku to, że chcemy zrobić partnerowi coś przyjemnego czy dobrego gaśnie. Im więcej dobrego dajemy, tym bardziej to dobro staje się potem "bezwartościowe". Mówimy tak w przenośni, bo czy ktoś wytrzymałby jeśli partner ciągle by powtarzał jak pięknie wyglądamy, jacy to mądrzy jesteśmy i jak wspaniale dbamy o dom i rodzinę. Stałyby się te słowa oklepane, lekko nudne, ale gdyby to samo nam powiedziała osoba obca - to natychmiast poczulibyśmy przypływ adrenaliny i dreszcze w całym ciele. I to ta osoba okazuje się dla nas atrakcyjna tak, że chcemy z nią przebywać i zupełnie nie przychodzi nam do głowy, że ta osoba może być głupsza, mniej warta i że te komplementy powtarza na prawo i lewo. Chcemy tą osobę, dążymy do tego, aby była bliżej nas i chcemy z nią wejść w związek, który już po tygodniu okazuje się zwykłym rozczarowaniem.

Pragnienia ludzkiego serca bywają nieraz sprzeczne z tym, czego pragnie głowa, bo wyobrażenia o miłości które tworzymy są tak silne, że zupełnie zagłuszają pragnienia serca. Chcemy królewicza czy księżniczkę za męża czy żonę, ale jak długo będziemy w stanie z taką osobą, która nic nie robi, a jeno oczekuje hołdów i służenia, wytrzymać? Może na początku to będzie namiętny związek, ale zupełnie brak w nim poczucia bezpieczeństwa i wzajemnej bliskości. A przecież chcielibyśmy czuć się w związku bezpiecznie i blisko. 

Jest na to rada, ale by ją zastosować w swoim związku trzeba sobie uświadomić, że możemy te rzeczy dostawać na różnych etapach trwania związku. Gdy jesteśmy młodzi i dopiero co założyliśmy związek, to namiętność będzie bardzo ważna, ale jak związek ma już parędziesiąt lat za sobą, to przeważa pragnienie poczucia bezpieczeństwa. Trzeba sobie uświadomić, że pragnienie ekscytacji i namiętności z wiekiem spada, a nabiera sensu bliskość, przyjacielskość i bezpieczeństwo. I dlatego o związek trzeba zadbać zawczasu, aby potem na starość mieć przy sobie przyjaciela z którym idziemy przez życie, a nie wroga na którego nie możemy patrzeć.

Seks w związku


Niektórzy ludzie twierdzą, że seks w związku nie jest potrzebny i że na starość seksu trzeba unikać. Jest to błąd w myśleniu, albowiem udany związek nie może być pozbawiony seksu, bo jesteśmy tak skonstruowani, że dążymy do wzajemnej bliskości, a podczas seksu buduje się bliskość i intymność i jest to sposób na podtrzymanie więzi. Jeżeli seks zaczyna wygasać w związku i dochodzi do tego, że z niego całkowicie rezygnujemy, to jest to przyczyna do śmierci relacji, związku, małżeństwa. 

Częstą przyczyną rezygnacji z intymnych zbliżeń jest po prostu brak satysfakcji i zadowolenia. Nie potrafimy rozmawiać o tym, co nam daje radość i czyni kontakt ciał przyjemnym, albo też pamiętamy wyrządzone nam krzywdy i seksu się po prostu nie chce. Bywa też tak, że w związku jest aktywna ciągle jedna osoba, a druga czeka na to by ją zadowolić i sama nie przejawia żadnej inicjatywy, co powoduje u partnera niechęć do zaczynania czegokolwiek. 

Nuda i rutyna w związku


W długich związkach do głosu dochodzi po prostu nuda, bo ciągle to samo i tak samo, a przecież uczucia wymagają przebudzenia. Jeżeli damy się uwieść nudzie, to uczucia zgasną. Trzeba uczucia pobudzać i zadbać o to, aby mieć jakieś wspólne z partnerem zainteresowania i działania, które wymagają obopólnego zaangażowania. To pobudza wzrost pozytywnych uczuć do partnera, daje satysfakcję ze związku, bo coś razem udało się zrobić, pokonać jakieś przeszkody, co budzi namiętność. Jeżeli nie stymulujemy się w związku i nie ma wspólnej działalności, a każdy robi swoje (mogą to być te same rzeczy, ale robione bez współpracy ze sobą) to nic ze związku nie będzie, bo nie pobudzamy się wzajemnie do działania i dochodzi do tego, że nawet nie zainteresuje nas co partner robi.

Te przykłady pokazują to, że aby przeciwdziałać nudzie w związku i uczynić go bardziej żywym, należy robić wspólnie jakieś ekscytujące rzeczy. Mogą to być wspólne wyprawy w góry, albo wspólne wycieczki, kurs tańca czy sztuk walki, albo jakaś inna wspólna pasja, która przeciwdziała rutynie. Rutyna w związku, to jeszcze gorsza jest niż nuda, bo rutyna powoduje to, że zaczynamy w nim działać automatycznie, co prowadzi do zaniku uczuć. Na szczęście życie jest takie, że pojawiają się w nim rzeczy, które nas ekscytują. Największym i najwdzięczniejszym źródłem tej ekscytacji, która powoduje, że ani nuda ani rutyna do związku się nie zakradną - są dzieci i ich wychowanie i edukacja. To dzieci dają nam radość z bycia rodziną i to dzięki dzieciom żyjemy, trwamy w związku i że nam się chce w nim być. 

Ekscytująca może być też praca, o której możemy porozmawiać z partnerem, albo zaangażowanie się w jakąś charytatywną działalność czy też problemy dotyczące życia na naszej planecie. Szukajmy zatem radości z bycia w związku, wspólnej działalności i z tego, co dajemy swemu partnerowi czy partnerce. Tyle wsparcia i zrozumienia ile dajemy partnerowi - sami dostaniemy. Ale ważniejsze jest dawanie, niż oczekiwanie zwrotu i to, aby chciało się nam dawać. Dawanie buduje mocne poczucie, że życie ma sens, że coś możemy zrobić dobrego, że jesteśmy komuś potrzebni. I jeżeli będziemy dawać dobro bez oczekiwań zwrotu, to na pewno życie nam zwróci to dobro z nawiązką.
Jeżeli rozpoznajesz u siebie jakieś problemy w związku - zapraszamy na terapię.


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: rebirthing-joga-oddechowa.blogspot.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz