niedziela, 14 kwietnia 2019

Lęk przed miłością - dlaczego boimy się kochać

 Z jakiego powodu boimy się miłości?


Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego boimy się miłości"? Kiedy ktoś staje się bliski naszemu sercu - zaczynamy się bać, nie wiemy co się dzieje, czujemy się zagrożeni - bo nie znamy tego uczucia bliskości i nie wiemy co się stanie jeśli pokochamy. Lęk towarzyszy naszemu życiu od zawsze i dlatego tak wielką jest przeszkodą w osiąganiu sukcesów, kochaniu, zakładaniu związków i rodziny, rozrasta się do lęku o dzieci, o wnuki, o nas samych, co stanie się gdy dzieci dorosną... Nie dajmy się lękom opanować i nie rezygnujmy z miłości, albowiem to, co człowiekowi potrzebne jest do życia, to Miłość. To uczucie, którego człowiek nie zna, bo nie umie kochać, a jednocześnie bardzo tego potrzebuje, o to zabiega i z powodu tego nieraz postępuje nierozważnie. 

Każdemu wolno kochać, ale nikt nas tego nie nauczył i nawet nie wiemy, że mamy PRAWO KOCHAĆ. To dlatego, że sami nie byliśmy kochani przez rodziców nie znamy tego uczucia i nie czujemy się bezpiecznie gdy ktoś pokocha nas. Miłość jest więc dla nas uczuciem nieznanym i nie wiemy czego się możemy po niej spodziewać. Bardzo często kojarzy się ze stratą, poświęceniem, zagrożeniem, że będziemy musieli komuś oddać część siebie, a my tego nie chcemy. Nie chcemy dawać, bo nie mamy nic, czym byśmy mogli się podzielić i boimy się utracić to co mamy, ale sami nie wiemy co to jest. Serce jest zamknięte i boi się bliskości. Boimy się straty, bólu i cierpienia i emocjonalnie zamykamy się na drugiego człowieka tak jak nasi rodzice byli emocjonalnie zamknięci na nas. Nie umiemy się otworzyć, a wokoło nas jest wielu do nas podobnych ludzi zamkniętych emocjonalnie tak jak my. Człowiek emocjonalnie zamknięty, jest jak w klatce z której nie może wyjść i czuje, że jest w więzieniu. Dlatego też rozumiejąc się doskonale z zamkniętymi emocjonalnie ludźmi - boimy się wejść w związek, który kojarzy się z zamknięciem, więzieniem, ubezwłasnowolnieniem i utratą wolności osobistej. Jeśli nasi rodzice nie rozmawiali z nami o tym, co czują, jeśli unikali trudnych tematów, to jesteśmy nieprzygotowani do życia i nie będziemy akceptować ani siebie, ani innych, i mimo iż będzie czuć ogromną potrzebę miłości - nie będziemy w stanie wzbudzić uczucia miłości i nie będziemy umieli dać tej miłości innym. Swoim dzieciom też nie.

Miłości trzeba się nauczyć


Chcemy być kochani, szanowani, akceptowani, ale chcemy też, by to inni dali nam te uczucia, bo sami nie mamy, nie umiemy kochać i nie umiemy akceptować i szanować innych. Pragniemy miłości, ale jesteśmy na miłość zamknięci i tak rodzi się frustracja i zgorzknienie prowadzące do depresji. A wystarczy otworzyć się na miłość, bo na świecie jest bardzo dużo ludzi, którzy będą chętni podzielić się z nami miłością. Aby nauczyć się kochać - najpierw musisz uwierzyć, że miłość jest. Że jest to możliwe, aby dzielić się tym uczuciem bez poczucia straty, bez lęku i bez wrażenia utraty wolności. Jeśli uważasz, że nie ma miłości na świecie, że nie jest ona możliwa, że ty na pewno jej nie spotkasz w swoim życiu, to nie dasz jej nikomu nawet swoim dzieciom. Jeśli założysz rodzinę i będziecie oboje skupiać się tylko na sprawach zawodowych, to taki związek będzie emocjonalnie zamknięty i dzieci też będą emocjonalnie zamknięte.

Powody lęku przed miłością


Zniechęcenie wobec życia - traumy zranień


Zniechęcenie do życia i rezygnacja z marzeń powoduje, że traci się wiarę w miłość i to, że można być komuś potrzebnym. Wówczas następuje tak zwane zamknięcie emocjonalne w sobie, izolacja, niechęć i gniew wobec i do innych, a to powoduje zamrożenie serca, wyparcie ciepłych, wyższych uczuć - takich jak miłość i przyjaźń. Osoba nie wierzy, że ktoś może ją pokochać i że ona może pokochać kogoś. Takie osoby najczęściej bywają wykorzystywane, gdyż wszelkiej maści oszuści matrymonialni znają sposoby na to, aby wzbudzić w swej ofierze pragnienie miłości, a gdy im się uda osiągnąć cel - wykorzystują kochającą osobę i odchodzą. Po takich doświadczeniach - to już nie chce się kochać nikogo i niczego.

Kto był choć raz uczuciowo zraniony - najpierw przez rodziców, a potem przez rówieśników - nie jest w stanie zaangażować się w miłosne związki na dłużej. Syn zraniony przez matkę jej zaborczą miłością boi się, że dziewczyny, które spotyka, będą zachowywać się podobnie jak ona - to znaczy, że będą go chciały posiąść na własność, zniewolić i zawłaszczyć. Młodzi ludzie szukając miłości wśród rówieśników i nie znajdując trwałego uczucia - pogłębiają swoją traumę. Utrwala się głęboka rana w sercu i niewiara, że można spotkać dobrego dla siebie partnera czy partnerkę. Dziewczęta zwykle głębiej przeżywają rany zadane miłości i wtedy odrzucają cały męski świat, patrząc na niego przez pryzmat własnych negatywnych doświadczeń. 

Większość relacji potrafi być prawdziwym wyzwaniem, toteż dobrze jest nie bać się, bo poznanie własnych lęków, które powodują lęk przed bliskością i ich analiza, jest ważnym krokiem na drodze do pełnego miłości, długiego i udanego związku. Nasze lęki przed bliskością, przed przyjaźnią i miłością, byciu razem w związku - mogą być maskowane i tłumaczone na wiele sposobów, ale należy pamiętać, że to strach przed zbliżeniem się do drugiego człowieka każe nam je tak tłumaczyć.  Warto zdać sobie sprawę z tego, że możemy się pozbyć lęków i nauczyć być z drugim człowiekiem, nauczyć się kochać tylko poprzez poznawanie siebie, bo wtedy dajemy sobie najlepszą szansę znalezienia i utrzymania trwałej bliskości i miłości.

Warto kochać


Młodzi ludzie zranieni w miłości muszą podjąć ogromny wysiłek ludzki i duchowy, aby przekroczyć swoje urazy. Jest to konieczne, by mogli nauczyć się przyjmować i dawać miłość. Serce zranione, które nie rozpoznaje swojego chorobowego stanu i nie leczy się, zamyka się i bardzo trudno je otworzyć. Boi się miłości, nie zna jej i nie wie co ona może spowodować w życiu. Miłość kojarzy się ze zranieniem, czymś niebezpiecznym i wydaje się być wielkim zagrożeniem.

Nie daj się zwieść modzie "na singla"


Czasy, w których żyjemy wygenerowały modę na to by być singlem - czyli osobą żyjącą samotnie. Upadek uczuć wyższych i co za tym idzie szacunku do drugiego człowieka, powoduje niezdolność do życia w związku z drugą osobą przeciwnej płci. Powoduje to nasilanie się lęków bycia z kimś razem i nieumiejętność znalezienia sobie miejsca w związku oraz niemożność zobaczenia miejsca w związku dla swego partnera. Rozpoczyna się zwierzęca walka o swoje terytorium i nie jest to komfortowe. Moda na bycie singlem jest po prostu wygodna, bo o nic nie musisz walczyć i wszystko co masz - masz tylko dla siebie. Ale czy ta moda na bycie singlem bywa dobra? Warto się nad tym głębiej zastanowić. Bycie singlem wydaje się być "cool" - czymś nowoczesnym, ekstra i wielu wbrew sobie - postanawia zostać singlem do końca swego życia. Życie jednak potrafi zaskakiwać i gdy taka osoba się ocknie, to na miłość i spełnienie się w rodzinie może być już za późno. Na początku można lubić to, że samemu się o wszystkim decyduje i o wszystko troszczy, ale czy na pewno należysz do tych spełnionych osób, które nikogo do życia na stałe nie chcą? Uświadom sobie, że są wyjątki, ale jak to wyjątki - bywają nieliczne. A ty możesz się do nich po prostu nie zaliczać. Nie zmarnuj szansy na życie, bo otworzenie się na miłość i na znalezienie odpowiedniego partnera wymaga wysiłku i czasu. Oby nie było za późno.

Strach przed ujrzeniem kim jesteśmy naprawdę


Poczucie bycia niekochanym - głęboko zakorzenione w świadomości już od dzieciństwa - powoduje, że mamy problem z poczuciem własnej wartości i wiarą w to, że ktoś może nas pokochać. Każdy z nas ma w sobie wewnętrznego destruktora (często zwanego krytykiem), który w większości przypadków nie tyko podkopuje poczucie naszej wartości, ale robi wszystko, by nie udało się nam ułożyć życia tak jak chcemy. Nawet jak mamy jakieś nieśmiałe marzenia i coś uda się zrealizować w życiu, to te rzeczy, które by były dla nas wartościowe i budujące - destruktor zaczyna niszczyć. Bywa, że wmawia nam, że do niczego się nie nadajemy i że nic nie jesteśmy warci, nie zasługujemy na to by nas ktoś kochał i na to by nam było dobrze w życiu.

Destruktor jest z nami od czasów dzieciństwa, bo jest to "zakodowane" w nas uczucie rodziców do nas, ich emocje, wyobrażenia na nasz temat i z góry zaprogramowana nam przez rodziców negatywna przyszłość: że nam się nie uda, że nie jesteśmy nic warci, że nikt nas nie pokocha i że do niczego w życiu nie dojdziemy. Stajemy się takim "głosem" rodziców wewnątrz nas i dorastając - uzewnętrzniamy ten głos. Idziemy za jego nakazem, tworzymy na jego bazie własne poglądy i nawet tego nie zauważamy, jak stajemy się tacy jak nasi rodzice. Wiecznie niezadowoleni z życia i nie kochani przez nikogo ludzie. Zaczyna się nam wydawać, że ten destrukcyjny głos w nas - to chroniące nas przed złem i krzywdą przeczucie. Mimo iż nas krzywdzi, to jest nam dobrze znany i traktujemy go jak przyjaciela, bo wydaje się nam, że chroni nas przed bólem i wysiłkiem zmienienia czegoś w naszym życiu. 

Aby pozbyć się tego wewnętrznego destruktora - trzeba zbudować od początku obraz samego siebie, a to nie jest łatwe i nie odbywa się bezboleśnie. Gdy spotkamy na naszej drodze kogoś, kto nam chce pomóc i widzi nas w lepszym świetle niż my sami - to od razu burzy nasze poczucie bezpieczeństwa - czujemy się wtedy źle, niekomfortowo, uważamy że osoba nas okłamuje i przechodzimy do ataku. Jak nas ktoś pokocha i powie nam o tym, to zaczynamy się agresywnie bronić tylko dlatego, że ktoś nas widzi w dobrym świetle, że nas kocha i to burzy obraz nas samych. Uruchamia to różne blokady bo nasza tożsamość czuje się zagrożona.

Miłość się kończy i przychodzi ból


Jak to w piosence:

"Nic nie może przecież wiecznie trwać, 
co zesłał los trzeba będzie stracić
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Za miłość przyjdzie kiedyś nam zapłacić"...

Słowa piosenki kodują nam kolejny fałszywy obraz miłości i nasz strach przed byciem kochanym i szczęśliwym pogłębia się. Życie uczy, że za szczęście trzeba odcierpieć doświadczając nieszczęścia i smutek z tego powodu na bardzo wysokim poziomie blokuje miłość, nie dopuszcza uczuć wyższych do głosu. Wolimy już na samym początku wyrzec się miłości, zrezygnować z niej - by tylko nie cierpieć. Aby to nie zaburzyło nam stanu w jakim jesteśmy. I tak wiele osób rezygnuje ze szczęścia i rezygnuje z robienia rzeczy, które by ich życie uczyniły spełnionym. 
  • Im więcej mamy - tym bardziej boimy się straty.
  • Im bardziej kogoś kochamy - tym bardziej boimy się, że nas opuści, że go stracimy.
Lęki przed utratą, lęki przed śmiercią - to te same lęki, które blokują miłość i szczęście w życiu. Im bardziej cenimy to co mamy - tym bardziej boimy się, że to utracimy. Tym bardziej boimy się śmierci. Stajemy wtedy nie tylko twarzą w twarz przed lękiem wobec utraty partnera, ale stajemy się też bardziej świadomi naszej śmiertelności. Udało się w końcu kogoś pokochać i życie nabrało barw, stało się bardziej wartościowe i sama myśl o stracie - staje się dla nas bardzo przerażająca. Niby nic się nie dzieje, ale strach wychodzi z każdego kąta umysłu, a my próbujemy go ukryć przed sobą, przed partnerem i nie jesteśmy w stanie skoncentrować się na podstawowych sprawach jakie niesie życie. Bywa, że nie jesteśmy zdolni do pracy, bo widmo straty, zdrady i śmierci staje nam przed oczami. Jeśli jest ono duże - może doprowadzić do walki z partnerem czyli codziennych kłótni i chęci kontrolowania go z każdej minuty życia o której nie wiemy. Może także doprowadzić do rozpadnięcia się związku i będziemy to tłumaczyć na różne sposoby i wynajdować wiele powodów: że przecież lepiej nie wchodzić w związki, nie być w nich i że najlepiej jest żyć samemu. Wprawdzie powody, które wynajdziemy mogą mieć racjonalne wytłumaczenia, ale tak naprawdę to, co nami kieruje by być singlem - jest tym głębokim lękiem przed stratą.

Nowy związek - rozgrzebanie starych ran

  
Kiedy kończy się związek miłosny, ważnym krokiem jaki należy podjąć, jest oczyszczenie się ze starych relacji, pozbycie się urazów do byłego partnera i wybaczenie tego, co nam zrobił i co my jemu w tej relacji zrobiliśmy. Jeśli tego nie zrobimy na terapii jogi oddechowej - następny związek w który wejdziemy będzie gorszy, bardziej bolesny i traumatyczny, nawet jak wydaje się nam na początku, że będzie inaczej. Kolejny związek rozgrzebie bowiem stare, niezaleczone rany serca i powiększy urazy. Im bardziej kochamy, tym bardziej miłość wyciągnie z nas to, w jaki sposób zostaliśmy w przeszłości zranieni w naszych „związkach”. Wyjdą wszystkie zranienia z dzieciństwa z relacji z matką i ojcem, a potem z płcią przeciwną i będzie to wpływać na nasze postrzeganie ludzi, z którymi nawiązujemy bliskie relacje oraz na to jak zachowujemy się będąc w związku. Negatywne doświadczenia mogą wywołać silny lęk przed otworzeniem się na miłość i uczucia z nią związane. Może pojawić się lęk przed intymnością, bo wszystko co tyczy intymności będzie przypominać nam o dawnych zranieniach, stratach, odrzuceniu. A rany serca będą się pogłębiać.

Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?


Wiele osób boi się zaangażować w związek, ponieważ wydaje się im, że kochająca ich osoba jest zbyt bardzo uczuciowo zaangażowana i martwią się, czy oni będą w stanie tak samo mocno pokochać tego drugiego człowieka. Wiele osób boi się, że nie jest w stanie oddać tych uczuć i że skrzywdzi drugą osobę. Dzieje się tak dlatego, że zapominamy o pewnej istocie miłości i związków, że nigdy nie są takie same. Nigdy nikt nie kocha drugiego człowieka tak samo, po równo. Nie da się uczuć miłości zważyć, policzyć, zmierzyć. W związku mogą być gorsze i lepsze dni i nasze uczucia do drugiej osoby ciągle się zmieniają, żyją, pracują. Jak jesteśmy zdenerwowani, to nawet jak kochamy osobę - możemy jej w danej chwili nie lubić. W ciągu kilku chwil nasz ukochany/a może nas wyprowadzić z równowagi i będziemy na niego po prostu wściekli, źli i będziemy mieli go/jej dość. Wszelkie zamartwianie się z powodu tego, czy ta druga osoba kocha mnie tak mocno jak ja ją, czy ja ją będę móc kochać tak mocno - nie ma sensu, bo nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zamiast się z tego powodu martwić lepiej będzie jak spokojnie będziemy obserwować nasze uczucia jak rozwijają się i jak ewoluują w przyszłości. Trzeba porzucić wszelkie zamartwianie się i poczucie winy z powodu, że nie kochasz tak bardzo jak ukochany/a ciebie, bo wytworzone w ten sposób poczucie winy może cię powstrzymać przed miłością i spotkaniem tej najwłaściwszej osoby do życia z nią w szczęśliwym, spełniającym się i kochającym związku. 

Miłość niesie wyzwania


Nie jest łatwo żyć samemu, ale nie jest też łatwo żyć w związku. Związku i życia w związku musimy się nauczyć. Wiele obaw jak nam się ułoży wspólne życie w związku wywodzi się z naszych głębokich przekonań, schematów, urazów, traum i lęków. Poznanie ich i znalezienie skąd biorą swój początek jest jest niezbędne, aby móc otworzyć się i stworzyć udany, poważny związek przynoszący satysfakcję obojgu partnerom. Pojawiające się w umyśle lęki mogą być dobrze maskowane w codziennym życiu poprzez różnego rodzaju usprawiedliwienia i wynajdowane przez nas na tą okoliczność powody. Należy im się przyjrzeć i zobaczyć - jak bardzo sabotują nasze życie i jak przez to nie pozwalamy się nikomu do nas zbliżyć i nas kochać. Kiedy rozpoznamy te mechanizmy - da nam to szansę na to, aby znaleźć i utrzymać miłość i szczęśliwy związek. A pewnego dnia uświadomimy sobie, że już nie boimy się miłości, bo przecież miłość nigdy nie ustaje.

Niedojrzała miłość - niechęć do rozwoju i zmiany


Wiele osób nie umie kochać, ale też nie chce nic zmienić w swoim życiu, by miłości się nauczyć, by kogoś pokochać. Po co się męczyć, po co cokolwiek w tym kierunku robić i tracić czas - przecież wystarczy się rozejrzeć ile jest tego "towaru" wokoło na wyciągnięcie ręki. Współczesny świat jest ogromnym supermarketem w którym możemy sobie kupić co tylko chcemy. Miłość też. Musi być taka jak chcemy by była, ale skoro jej jest tak dużo, nie umiemy się zdecydować co wybieramy i najczęściej nie wybieramy nic. Związki są przelotne, byle jakie, krótkotrwałe i rozpadają się przy pierwszej sposobności. Nie chcemy się angażować, więc wszelkie problemy jakie zaczną się pojawiać w relacjach - ucinamy uciekając i rezygnując ze związku. W naszej świadomości nic się nie zmienia. Lęki pozostają, bo nie chcemy się skonfrontować z własnym wnętrzem. A to wymaga dojrzałości.

Niedojrzałość emocjonalna i pozostawanie w świecie dziewczynek i chłopców - jest wrogiem miłości. Wielu osobom nie chce się zmieniać nic w życiu i chcą, by ktoś inny za nich załatwiał różne sprawy. Dotychczas robiła to matka, teraz robi to żona albo mąż. Taka relacja nie potrwa długo, jeżeli to, co mamy do zrobienia będziemy zrzucać na naszego partnera czy partnerkę. W życiu trzeba umieć sobie radzić i załatwiać swoje sprawy i nie czekać aż ktoś zrobi to za nas. Dojrzałość emocjonalna w związku jest bardzo ważna i nie da się zbudować trwałej relacji bez wzięcia odpowiedzialności za siebie i za swoje życie. Ludzie niedojrzali emocjonalnie nie są w stanie wejść w związek miłosny i nie są w stanie w nim wytrwać. Tacy ludzie nie będą się w życiu spełniać i nie będą realizować swoich celów i planów w najbliższej przyszłości, a o dalszej przyszłości i życiu - nie są w stanie myśleć.

Brak zaangażowania i niewłaściwa orientacja 


We współczesnym świecie hierarchia wartości przestaje istnieć i należy zadbać o to, by się tak nie stało. Single zawojowali świat i stało się modne, by żyć samemu i być samemu, bo związki się nie sprawdzają. Jeżeli jesteś singlem i zatraciłeś wartości i szacunek dla życia, to staniesz się ofiarą tego świata. Ludzie manipulowani informacjami przez środowisko gejów i lesbijek - nie będą w stanie stworzyć normalnego związku, rodziny, która wychowa swoje potomstwo w zgodzie z wartościami, że mama to kobieta mama, a tata to mężczyzna tata. Ludzie muszą zrozumieć, że to osoby nie znające swojej tożsamości i mające konflikt z własną płcią manipulują tobą, byś stał się jak oni. Zatracasz więc wiedzę o tym co dobre i kupujesz informacje od innych, bo myślisz, że to jest "cool". Ostatnio we Francji i Niemczech (inne kraje zachodnie też się za tym opowiadają) powstał trend, aby nie wpisywać dziecku do metryki urodzenia jakiej jest płci, aby sobie mogło w przyszłości wybrać płeć. I tu niestety mówimy już o patologii i chorobie, bo każdy człowiek powinien czuć swoją tożsamość i akceptować płeć, w której się urodził. Wszelkie odstępstwa są niestety psychicznym schorzeniem, a współczesny świat uczynił z tego modę.

Szacunek dla innych ludzi i rodziny


Jeśli nie wiesz kim jesteś i nie wiesz czego chcesz - to miłość w twym życiu nie nadejdzie. Dojrzałość emocjonalna polega na tym, aby jasno określić się czego chce się w życiu, a czego nie. Jeśli nie wiesz, czego w życiu chcesz - nie spodziewaj się, że miłość nadejdzie. Musisz wiedzieć kim jesteś i kim chcesz w przyszłości być. Do czego dążysz i co chcesz od życia osiągnąć. Akceptując siebie, swoją płeć, hobby, pracę, rodzinę, znajomych i otaczający cię świat - masz szansę na stworzenie wspaniałego związku i szczęśliwą wzajemną w nim miłość. 

Jeśli nie darzysz siebie, świata wokoło i własnej RODZINY szacunkiem - na skutek złych uprzednich doświadczeń i zranień, to zamiast otwarcia na miłość i związek, a potem rodzinę - nastąpią blokady i rozczarowania. Szacunek dla siebie, innych, świata wokoło jest gwarancją sukcesu, bo jest wielu życzliwych i dobrych ludzi wokoło, ale ich do tej pory nie widziałeś z powodu ciągłych narzekań. By życie zmienić na lepsze szanuj tych, co cię kochają i bądź wdzięczny rodzicom i byłym partnerom.

Miłość, bezbronność i rodzina


Już sama myśl o nowym związku budzi strach, bo nowy związek jest nieznany, niezbadany i nie znamy co nas czeka. Boimy się podjąć wyzwanie i boimy się ryzyka. Im jesteśmy starsi tym bardziej się boimy. Pokładane zaufanie w drugiej osobie budzi strach, bo otwieramy się i pozwalamy na oddziaływanie drugiej osobie na nas, pozwalamy wpływać odsłaniając wrażliwe miejsca w naszym sercu, duszy i wnętrzu. Kochamy i ufamy nie biorąc do świadomości tego, że ukochana osoba mogłaby nas skrzywdzić. Nasz „emocjonalny” system obronny zostaje wystawiony na próbę. Im bardziej się angażujemy w miłość - tym bardziej boimy się rozczarowania i tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że nowy, poważny związek może oddalić nas od rodziny.

Kiedy decydujemy się na poważny związek i założenie rodziny, to warto wiedzieć, że związek jest po to, byśmy zaczęli być w pełni dorośli i dojrzali i byśmy mogli podejmować samodzielne decyzje. Zaczynamy nasze nowe życie jako już samodzielne osoby i należy odpępnić się od rodziny, aby założyć własną. Taki rozwój może jednocześnie być pierwszym krokiem do oddalenia się od rodziny. W porównaniu z zerwaniem ze starą tożsamością, to zerwanie nie jest tylko mentalne, ale również fizyczne. Nie oznacza to dosłownie opuszczenia naszej rodziny, ale bardziej pozwolenie sobie na inne emocje – to koniec z byciem dzieckiem i pora na oddzielenie się od negatywnych emocji, które nękały nasze wczesne relacje oraz kształtowały naszą tożsamość.
Om Namah Śiwaja

Uwalnianie i uzdrawianie Związków Miłości


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: rebirthing-joga-oddechowa.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz